Archiwum kwiecień 2016


kwi 28 2016 Bez tytułu
Komentarze: 0

 Coś ciemnego majaczy mi gdzieś za oknem,  jak byłam dzieckiem bałabym się że to straszny potwór w duchu modląc się żeby to było drzewo. Dziś myślę o tym że zbyt mocno doszukuję się symboliki różnych rzeczy w prostych codziennych czynnościach, przedmiotach. Szukam znaków żeby mi potwierdziły czy robię dobrze. I znów złoszczę się na swoją głupotę, na bezsensowne tracenie czasu na nic nie warte przemyślenia. Dość już czasu zmarnowałam na układanie pasjansów i innych wróżb żeby dołożyć sobie do swoich nie spełnionych pragnień pewność że jednak kocha. Uwaga spojler nie kochał , pasjans kłamał . Tak sobie myślę teraz że ja z góry wiedziałam na jak przegranej pozycji byłam i chciałam żeby chociaż jedna osoba powiedziała mi że to się może udać. Tylko później mocniej się dostaje po dupie. Można było tracić czas na pasjansa kiedy chodziło o licealną miłostkę - nie spełnioną - wolnego czasu miałam aż nadto. Ale już dziś kiedy jestem sporo starsza i zastanawiam się na znacznie poważniejszymi rzeczami niż "czy spojrzał na mnie czy na dziewczynę obok" trzeba by zaufać trochę sobie, nie wątpić wiecznie w każde słowo i myśl. Bo to do niczego nie doprowadzi. Na papierze i w mojej głowie wszystko wygląda dobrze, logicznie, ciężką pracą i wyrzeczeniami okraszone ale osiągalne. Wiem że trzeba się narobić żeby coś dostać, zawsze wybierałam tą drogę w istotnych kwestiach. Wolałam zapłacić żeby ktoś mnie czegoś nauczył niż żeby to za mnie zrobił . Do pełni szczęścia brakuje mi tylko pewności siebie bo siedzę gdzieś zagrzebana w tej swojej skorupie i bywa ze poję się chociaż na chwilę wystawić głowę , albo przeraża mnie brzmienie mojego głosu. Czy istnieje jakaś sytuacja w której nie powinno się prosić o pomoc? Czy trzeba się wstydzić ze ma się słabości ? Czy wypada mówić głośno o swoich lekach ? I czemu kiedy ma się problem, największym okazuje się "czy wypada" oraz "wstyd"?

mrsjones : :
kwi 25 2016 Bez tytułu
Komentarze: 0

Najgorsze co człowiek może sobie zrobić to zdecydowanie sie nawpieprzać. Czuję się taka jakaś odpała i apatyczna po tym weekendzie. No tak bo weekened wyjazdowy to trzeba wydać wszyskie pieniądze jakie sie ma oraz jakich się nie ma , zjeść wszystko i wypić wszystko co stanie na drodze. Przez to odcięce od dużego swiata jak tylko wyrwę się z domu mam wrazenie że zachowuję się jak dzikus , jak bym chciała w jeden weekned nadrobić cały miesiąc albo ze dwa . Strasznie jest to słabe , najgorsze że po takim weekendzie czuję się jak przepuszczona przez wyrzymaczkę i dochodzę do pełni sił wzłaszcza umysłowych kilka dni. Za stara na to jestem. Ale coraz bardziej utwierdzam się w innych decyzjach. na szczęście tych dobrych i przemyślanych a pełnych wątpliwości. 

mrsjones : :
kwi 20 2016 Bez tytułu
Komentarze: 0

Chyba jakieś limity powinni mi ustalić na to wchodzenie i pisanie . Ale co mi tam , moje szczęście że wiekszość mojej pracy jest przed komputerem i każdą nawet najmniejsza myśl i przemyślenie mogę odrazu rozłożyć na czynniki pierwsze. Przemyślenie Pierwsze:

Nie przypuszczałam że wiekszość problemów powstaje z powodu tego że człowiek się stara żeby wszystko wyszło jak najlepiej. A jednak. Dziś byłam zbyt wyspana a za razem zbyt zmęczona żeby "grać prefekcyjną panią" i ku mojemu zdziwieniu jest znacznie lepiej - relacje z klientami , z ludźmi w pracy ale też i same sprawy jakby układają się automatycznie, samoistnie . 

Przemyślenie dwa:

zapultałam się w robocie bo wszystko odkładam na później a najlepiej to na jutro. Ehhhh .... zaczynają sie wykopki ;)

mrsjones : :
kwi 20 2016 Bez tytułu
Komentarze: 0

Może nie wstałam z nową energią i przemożną chęcią zmian , tak jak to sobie wyobrażałam wczoraj , ale na pewno bez ból głowy który mnie wczoraj męczył. Położyłam się spać wcześnie i dręczyły mnie sny o tym że umieram, byłam dziwnie spokojna, uśmiechnięta , jakbym się pogodziła z tym - miałam w tym śnie jedną bolączkę czy zabiera się ze sobą po śmierci wspomnienia ? Nie dawało mi to spokoju . Jak również to że  moje siostrzenice by mnie nie pamiętały. Ale tu już zupełnie inna kwestia. 

Czy zawsze kiedy się wstaje i czuje ze bedzie to dobry dzień, to ten dzień faktycznie będzie dobry? Dzisiejszy się taki wydawał i chyba będzie dobry , chociaż dość nerwowy od rana. Wczoraj się dowiedziałam że straciłam obiekt moich fantazji , lubiłam czasami pobądzić sobie myślami , ale słabo się te fantazje snuje o żonatym. Jakoś chyba nie mój fetysz. 

No dobra pora na pudełko z niespodzianką , niespodzianka na dzis : "zapoznaj się ze stylem eklektycznym w architekturze wnętrz" , ok :)

jak również obiecałm sobie próbować nowe rzeczy i sprawdzać się w róznych płaszczyznach więc trzeba zajrzeć tez na listę możliwych hobby: hmmmm może 28? Przez następne 30 dni będę się więc interesowała szyciem torobek , nieźle 

mam jakieś niejasne wrazenie ze zbieram się za siebie jakoś nieco "od dupy strony"..... a może nie , sama nie wiem ....

mrsjones : :
kwi 19 2016 Bez tytułu
Komentarze: 0

 Mózg tak mi szumi i skwierczy że niebawem w powietrzu zacznie się unosić zapach bekonu ;) Zresztą to jak bardzo coś nie daje mi spokoju i zmusza do myślenia widać od razu, miesiąc nie mogłam się zebrać żeby cokolwiek napisać a teraz o proszę ! druga notka w ciągu jednego dnia. Wyrobiłam sobie taki nawyk i ciągnie się to od czasów gimnazjum , przelewania myśli, uczuć, pragnień, bolączek, rozterek i planów na papier. Później doszło jeszcze dokładne rozpisywanie harmonogramu działania i gdzieś przewalając papiery natknęłam się na jedną z takich list "plany długoterminowe" ze smutkiem musiałam stwierdzić że plany obecne od tych spisanych dwa lata temu w ogóle się nie zmieniły, co znaczy że przez dwa lata nie ruszyłam się z miejsca. Smutne? Makabryczne wręcz. Ja widziałam że jakoś mi ten czas ucieka ale żeby przez dwa lata NIC nie zrobić ze sobą to już jest tragedia. Jak to się mówi nic się nie dzieje bez przyczyny. A fakt że artykuł o zmianach tłukłmi się po głowie świadczy o tym że nawet moja podświadomość uważa że to już szczyt szczytów i trzeba się nieco ogarnąć . Tak wiec ogarniamy się!!!! Obiecuję to sobie już od dawna , robię krok do przodu i z tej radości chyba coś spycha mnie dwa kroki do tyłu. Znalazłam moje małe źródło inspiracji. A że jestem wzrokowcem , a już całkiem najlepiej zapamiętuje jak coś sobie zapiszę to muszę zapisać :) Przede wszystkim trzeba trochę rozruszać swój mózg i język żeby to zrobić najlepiej i najłatwiej zacząć się uczyć języków - moją bolączką jest angielski, niby go umiem i jestem w stanie się z ludźmi porozumieć ale chciałabym być go pewna żeby moje rozmowy stały się swobodniejsze i żebym nie musiała się zastanawiać czy aby na pewno dobrze mówię czy może znów jaką gafę strzeliłam, więc angielski z obowiązku . A dla przyjemności - włoski. Dobrze by mi zrobiło gdybym pomieszkała parę miesięcy za granicą, tam popracowała a jakie inne państwo jest do tego lepsze niż Włochy? ;) 

Kolejna sprawa - jak już się umie języki to dobrze z nich korzystać - ważne jest żeby poznawać jak najwięcej ludzi, chodzi o nawiązywanie znajomości i pewną otwartość , żeby się nie spinać jak już ktoś się pojawi w pobliżu tylko z uśmiechem na ustach , zagadać , porozmawiać bo takie nawyki wchodzą w krew pomagają w pracy i w kontaktach biznesowych- przynajmniej tak twierdzi moje źródło inspiracji ;)

I moja największa bolączka - prawko . Muszę je w końcu zrobić. Dziś z mojego "pudełka z niespodzianką" wyciągnęłam karteczkę z wyzwaniem " zastanów się czego nie lubisz robić i zrób to - przełam się" . Zaczęłam się zastanawiać jaką decyzje najdłużej odwlekam i czego się boję i odpowiedź była bliżej niż się wydawało ;) więc jutro idę zapisać się na jazdy i zapłacić za egzamin teoretyczny na prawko. 

No i trzeba by też trochę zrzucić. Jednak jak się odchudzałam i waga spała to pewność siebie wzrastała a to przecież o to chodzi żeby dobrze czuć się w swojej skórze.

Trochę tak się czuję jak sportowiec- biegacz kiedy , ustawia się na linii startu, przyjmuje pozycję , unosi głowię żeby spojrzeć na kierunek w którym będzie biegł być może widać już nawet cel . Zamyka oczy i stara się uspokoić oddech , serce mocno bije . Nie powinno być stresu bo długo i solidnie się przygotowywał ale serce bije mocno i szybko. Nagle wszystko zwalnia , nie słychać już tego szumu rozmów na trybunach , jesteś tylko Ty i twój cel i w tym momencie pada strzał - sygnał do startu i nie ma już żydach wątpliwości, wiesz co masz robić i wiesz że musisz dać z siebie wszystko, bo to twój czas. 

mrsjones : :