Archiwum maj 2016, strona 1


maj 15 2016 Bez tytułu
Komentarze: 0

Niedziela wieczór a mnie jeszcze dziś czeka tyle pracy. Z jednek strony bardzo cieszę się że ją mam, z drugiej w zwiazku z tymi wszystkimi moimi planami moszło mi sporo roboty , doszło jej również w związku z nie moimi planami. Ale nie narzekam chciałam żeby coś się działo, chciałam się rozwijać , chciałam stawiać sobie nowe wyzwania i chciałam tej samo realizacji. Trudno o lepszą samorealizację niż spełnianie się w zawodzie który się lubi. Nie wyobrażam sobie robienie czegoś innego. Może nie stanę się dzięki temu sławna ani nie będę zarabiała milionów ale daje mi to naprawdę dużą satysfakcję :) 

Oprócz spraw zawodowych , doszło jeszcze trochę rzeczy pobocznych lecz związanych z tematem głownym , czyli egzamin na prawko, kursy językowe, poszerzanie wiedzy z zakresu wzornictwa przemysłowego itp itd .

Ale jak twierdzi pewniem bardzo mądry Pan z internetu żeby wprowadzić zmiany w swoim życiu trzeba zmienić wszystko, bo jak się zmieni jedną czy dwie rzeczy to tak naprawdę nic to nie daje po stare przyzwyczajenia zostają i to jest ten balast który moze zniweczyć wszystkie starania. Został mi jeszcze jeden element układanki , który zostawiłam sobie na "deser" . Czyli moja waga. Żadną tajemnicą nie jest że jest zbyt wysoka, walczę z nią bezskutecznie od prawie 14-15 lat a ona jest raz niższa, raz wyższa . Nigdy nie była choćby normalna. Teraz też nie dokońca chodzi mi żeby być chudą pięknością bo chyba nie potrafiłabym się w tym odnaleźć i zaczeła wpadać w skrajności. Ale jest pewien pułap z którego chcę zejść . Kiedyś jeszcze na studiach kiedy wyszukiwałam coraz to nowych dietowych trendów w gazetach i necie trafiłam na bardzo populatną wtedy i niezwykle skuteczną jak się okazało dietę białową . Efekty rewelacyjne, szybkie i że tak powiem bezbolesne. Postanowiłam spróbować tego znów , bo skoro raz się udało to czemu nie spróbować tego znów ??????? Oczywiście nauczona doswiadczeniem zachowuję wszystkie te sprawy zmian dla siebie , im więcej o tym mówię tym mniej w tym temacie robię, tak więc poraz przestać gadać i zacząć robić - jak widac ta metoda naprawdę działa bo już sporo rzeczy udałomi się zrobić , zmienić, wprowadzić :) 

A tym czasem kończę rozpisywać plan na nadchodzący tydzień - ahoj przygodo ;)

mrsjones : :
maj 04 2016 Bez tytułu
Komentarze: 0

Czasami naprawdę chciałabym już móc przestać ciągle analizować i przemyślać. Było by łatwiej , nie drążyć i się nie zastanawiać , płynąć za resztą nie nastanawiajac się czy to odpowiednie miejsce i czas . No bo skad do jasnej cholery mam to wiedzieć?! Gdybym była jasnowidzem nie zadawałabym sobie tego pytania , a skoro nie jestem to nie mam zielonego pojęcia o tym . Inna kwestia czy jestem na to gotowa, bo zmiany zapowiadają się duże i gruntowne, one już są to już się dzieje i jest takie prawdziwe. Lawina ruszyła a ja ciągle sie zastanawiam czy jestem na to gotowa, czy dam radę . Denerwuję się sama na siebie bo kiedyś przecież trzeba wziąć odpowiedzialność za sibie, swoje decyzje, swoje życie. Wiem na pewno że nie chciałabym za te 5-10 lat obudzic się i stwierdzić że nadal tkwię w tym samym punkcie. Nie było by to złe życie tylko takie trochę jakby pożyczone, tymczasowe, nie umeblowane i puste. Skoro wiem czego nie chcę i co trzeba zrobić czemu codziennie wmawiam sobie że "jutro" podejmę napewno najlepszą decyzję EVER ???? To że mój mózg bezustannie drąży i szuka mogło by świadczyć o tym że nie jest ze mną najgorzej, ale kiedy sama czytam co piszę myśle o sobie "rany jaka debilka! rusz dupę i zrób coś" , bo taka jest prawda ile czasu można straszyć wszystkich na około że sie coś zrobi? i tylko straszyć ....

mrsjones : :
maj 01 2016 Bez tytułu
Komentarze: 0

Jak to jest że nigdy nie starcza dnia? Nawet gdyby doba trwała 48 godzin to i tak było by za mało. Za mało... Taki jakiś obłęd bo przecież nie chce się ciagle gonić i w piątek na wieczór uświadamiac sobie że cały tydzień zleciał jak z bicza strzelił. Ale jeżeli przestaje się gonić , to gdzieś z tyłu głowy jakiś irytujący i ale mający sporo racji głosik przypomnia że coś właśnie ucieka z pod nosa. Jeżeli chce się coś mieć to trzeba coś poświęcić i coś stracić , bo jeżeli się tego nie zrobi to za wiele się nie ma później. Jestem obecnie w takiej sytuacji że nie mogę powiedzieć "wolę być biedna z Tobą" bo nie ma nikogo komu mogłabym to powiedzieć , a są marzenia i plany które zakładają że w końcu nabiore rozpędu żeby je w końcu złapać i przestać gonić , a zacząć iść równym rytmem, powoli ale przed siebie. Prawda jest taka, ze juz sie wyszalałam i zaczynam marzyć o kawałku miejsca dla siebie, takiego swojego - całkiem swojego. Czy to źle mieć "bezpieczne" marzenia ? Lubię cieszyć się z drobnostek, co nie wyklucza wielkich marzeń. A może trzeba przestać marzyć przyziemnie żeby zacząć latać?

mrsjones : :
maj 01 2016 Bez tytułu
Komentarze: 0

Tyle czasu sobie fogowałam ze teraz zebranie się do gromady i narzucenie jakiegkolwiek "reżimu" albo chociażby dyspypliny jest sprawą tak trudno wykonalną że aż sama się przerażam, ze się tak rozpuściłam. Ale to chyba chodzi o to że nazbierałam sobie różnych rozpraszaczy, które absorbują, zabierają duża czasu którego nie został sporzytkowany produktywnie. Pora chyba poodcinać te nitki i przestać udawać że mam jeszcze czas bo już go nie ma aż tak wiele. "Deadline to deadline" I przeba się tego trzymać ;) A wiosenne porządki nabierają nowego sensu. To troche jak z komputerem, jak masz pootwieranych wiele okien i programów to on siłą rzeczy działa wolniej, myśli dłużej. A tym czasem trzeba zapieprzać z projektem do zbliża się deadline ;) 

mrsjones : :