Najnowsze wpisy, strona 7


lut 05 2016 Bez tytułu
Komentarze: 0

 uhhhhh ... oj żeby mi się chciało tak bardzo jak mi się nie chce ! Siedzę przed komputerem z otwartym projektem w drugim okienku i jak na niego patrzę to aż mam dreszcze. Mówi się ze wena to ściema ale bywają dni kiedy najcięższą pracą w ciągu dnia jest wstanie z łóżka. I muszę przyznać że bez wyrzutów sumienia czasami takie dni sobie spokojnie celebruję . A tymczasem nie zostaje mi nic innego niż "orać ten czarnoziem" , zrobiłam sobie mocną kawę a do kompletu mam kilka orzechów w gorzkiej czekoladzie. Ale jak się dostaje prztyczka w nos co sprowadza na ziemię kilka orzechów w czekoladzie to stanowczo za mało , no chyba że w zestawie z kieliszkiem dobrego wina .

mrsjones : :
sty 27 2016 Jones o Jones
Komentarze: 0

 Już jakiś czas temu, może rok może trochę więcej kupiłam nową część Bridget Jones z którą notabene zawsze się trochę upodabniałam. Trochę za gruba, trochę roztrzepana, zawsze zrobi albo powie coś nieodpowiedniego. Książkę zaczęłam czytać ale porzuciłam po jakichś 100 stronach a teraz do niej wróciłam i nie mogę się od niej odkleić, za każdym razem kiedy mam tylko wolną chwilkę sięgam po książkę i chłonę każde słowo i każdy najmniejszy fragment historii kreowany przez Fielding. Postać głównej bohaterki wydaje mi się być tak bliski , nie pod względem przeżyć rzecz jasna, lecz samego usposobienia i ciągłym wpadek itp. że kiedy wieczorem doszłam do fragmentu kiedy Bridget rozstaje się ze młodym facetem, autentycznie czułam smutek. Nie dlatego że szkoda mi jej było , tylko czułam tak by to mi stało się coś bardzo złego i jakbym to ja coś straciła. Zerkam na książkę leżącą przede mną do końca zostało mi niespełna 50 stron. I znów będę tęskniła ja głupiutką Bridget. Zawsze po skończeniu książki czuję niewyobrażalny żal, że już się skończyła, że nie ma kolejnej części, szukam w internecie informacji czy może autor jakoś zająknął się na temat kolejnej części żeby mogła sama sobie troszkę powyobrażać przyszłe losy bohaterów. Zrezygnowałam z kreowania własnych romantycznych uniesień, zostaje mi cieszenie się tym na stronach książki .

mrsjones : :
sty 24 2016 Bez tytułu
Komentarze: 0

"Skacz na głęboką wodę! Zaryzykuj! " - radzą ludzie których życiowe decyzje są totalnie racjonalne, przemyślane a najbardziej szaloną rzeczą w ich życiu wydają wakacje last minute. Posłuchałam sobie dziś ciekawych rzeczy bo po lekkim wyjasnieniu z mojej strony że pieprzą głupoty , dowiedziałam się że nie można ze mną porozmawiać bo na każdy cieżki dla mnie temat twierdzę ze nie chce o tym rozmawiać . A kto chce?????  Czy to ze mną jest coś nie tak czy też zostałam zaatakowana bo nie dzielę sie każdym najmniejszym szczególem z mojego życia. Bardzo osobistego i prywatnego też. Jest w tym trochę racji ze odcinam się od otoczenia, nie chcę się otwierać, nie potafię i choć ciężko to sobie wyobrazić tutaj wzbijam się na wyżyny. Za każdym razem kiedy próbowałam się przed kimś otworzyć, lub też zrobiłam to zawsze dostawałam po dupie. Za którymś już z kolei razem postanowiłam sobie że zwierzać się za mocno i mówić tylko to czego nie boję się, że ktoś wykorzysta przeciwko mnie. Jest to z jednej strony słaba opcja - musisz zakładać bloga żeby wyżucić z siebie wszystko co tak naprawdę Cię gryzie, ale z drugiej strony oszczędzasz sobie bólu, rozczarowań i wszystkich takich. Zbudowałam wokół siebie mur, gruby i wysoki , pomimo że mieszkam w tym momecie z moimi rodzicami oni zupełnie nie mają pojęcia co dzieje się w moim życiu, zresztą już dawno przestali sobie tym zaprzatać głowę. Cały czas kołaczą mi się po głowie dzisiejsze słowa i czuję się jakbym znów zaczynała tracić grunt pod nogami. 

mrsjones : :
sty 22 2016 Bez tytułu
Komentarze: 0

Kurcze , to się dzieje naprawdę . A ja zamiast panicznego lęku czuję ... radość? podniecenie? jakbym nie mogła sie już doczekać tych zmian które mnie czekają. Dużo się zmieni, ale po dzisiejszym dniu wiem, ze to się moze udać . Wiem też że moja praca nad sobą przynosi efekty, odblokowałam się . To przyjemne uczucie - wiedzieć że się wie, że się umie. Ale jeszcze fajniejsze jest to ze kiedy kładę się wieczorem do łożka czuję spokój. Jakby ktoś się mnie zapytał jak do tego doszłam powiedziałabym że "za cholerę nie mam pojęcia" . Jasne że trochę się boję , ale to też trochę taki strach jak w wesołym miasteczku, jedziesz kolejką  i wiszczysz w niebogłosy. Ale czy to oznacza że chcesz zrezygnować i uciec? Gdyby tak było to czemu biegniesz po kolejny bilet? Na swoje przejazdżki pierwszy bilet planuje kupić do końca marca. Później powoli kolejne . Nadal nie mogę uwierzyć że to wszystko czeka mnie. Tyle mowych rzeczy, miejsc , ludzi. Ale ze mną zawsze tak było kiedyś zaczełam malować obraz dla taty a później czekałam aż przyjdzie "wena" żeby go skończyć stał chyba z półtora roku ale go skończyłam. Plany na zmiany narodziły się dawno temu, nawet zaczełam je troszkę wprowadzać ale teraz stają się wkońcu realne , na tyle że chcę mówić o nich głośno. Przeprowadzka, nowe miasto, nowa praca, nowe obowiązki , nowe mieszkanie . Wszystko zupełnie nowe. No może nie wszystko, zostaję stara ja . Mam nadzieję przynajmniej bo właśnie sie polubiłam .

mrsjones : :
sty 21 2016 Bez tytułu
Komentarze: 0

 Ostatnio burzyłam się mocno na hejty internetowe, dziś zderzyłam się z tym w prawdziwym życiu . Powiedzonko "Co ludzie powiedzą?" to nie jest tylko powiedzonko , bo Ci ludzie naprawdę zaczynają gadać. Męczy mnie czasami ta nasza mentalność. To wypada, to nie wypada. A określenie na wszystko jest pora i szukanie sensacji tam gdzie jej nie ma jest po prostu śmieszne i to wcale nie w pozytywny sposób. Im bardziej staram się sobie odpuścić i brać wszystko trochę tak na "miękko" tym więcej dziwacznych rzeczy wychodzi na wierzch, może to tak że jak już przestałam obsesyjnie przyglądać się sobie zaczęłam więcej dostrzegać tego co dzieje się wkoło mnie. Chociaż wiem z doświadczenia że jak rozglądam się za mocno , to zaczynają mnie wciągać sprawy innych , staram się im pomóc i bardziej przejmuję się cudzymi problemami niż swoimi własnymi. Kiedyś ktoś mi powiedział ze to taki system obronny. Może i tak. Jak tam myślę że zbyt rozbuchana empatia. Czasami jest to bardzo dobra i przydatna cecha ale często dostaje się po dupie przez tą empatię. Tak czysto teoretycznie co by było gdyby tak jak Jim Carey w jednym z filmów zgadzać się na wszystko? Jego życie zmieniło się o 180 stopni i to na lepsze ale czy w naszych realiach nie stało by się pośmiewiskiem i ofiarą losu którą wszyscy próbowali by wykorzystać? Granice są ważne , ale gdzie je postawić . Jak bardzo można się dla kogoś poświecić i ile troski to już za dużo? Czy jest jeden wzór na to "co wypada"? 

mrsjones : :