Archiwum kwiecień 2016, strona 1


kwi 19 2016 Bez tytułu
Komentarze: 0

 Od wczoraj nie mogę przestać myśleć o tym projektowaniu się . Czytałam trochę w internecie, miedzy innymi trafiłam na jeden fajny blog gdzie gość tłumaczy dlaczego ludzie nie odnoszą sukcesu. Było to na zasadzie listy odpowiedzi z notką wyjaśniającą. Najbardziej zdziwił mnie akapit o tym że ludzie nie odnoszą sukcesu, bo się go boją . Bo nie wiedza czy będą sobie w stanie z kim poradzić i się zachować itp. Nie myślałam nigdy o tym w ten sposób . Czy to możliwe że nawet jeżeli czegoś się bardzo chce to strach przed osiągnięciem tego jest tak silny że w końcu nic się nie robi? Czy wtedy celowo sabotuje się swoje działania? Czy to nie jest jakąś auto patologią? Nie mówię że jakoś mnie to mocno dziwi bo jakby tak spojrzeć obiektywnie na sprawę to nikomu w całym swoim życiu tak się nie bruździ jak sobie samemu. To oczywiście moje luźne spostrzeżenia co do sposobu traktowania siebie. Gdyby ktoś z mojego otoczenia tak mnie traktował jak traktuje się ja już dawno skończyłabym tą znajomość i wspominała ją z odrazą. Ale tak niestety się nie da, zostaje ta dłuższą, droga na której jest ostro pod górkę, jest wiele zakrętów i żadnej mapy. Trzeba by polubić siebie od dłuższego czasu zastanawiam się jak, miałam już pewne wzloty a następnie spektakularne upadki. Długie miesiące zajęło mi uświadomienie że wcale nie jestem zła, głupia i nic nie warta tylko stawiam sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Jestem wychowana w przekonaniu że "jak coś robisz rób to dobrze", najwidoczniej sama dopisałam sobie do tego "jeżeli nie masz pewności że zrobisz to dobrze nie rób tego wcale" . I tak zostało. Mam wrażenie że marnuje swój czas - teraz nie jest to dla mnie aż taką bolączką ale boję się chwili kiedy obudzę się jako samotna pani ok 30-40 i uświadomię sobie że przegrałam swoje życie. Że nie spełniam swoich pasji, że moje marzenia i plany poszły w kąt. Nie mam wielkich ambicji życiowych , nie chcę być Panią prezes wielkiej korporacji, nie marzę o tabunie wielbicieli, o ciagłych dalekich podróżach . Ale nie chciałabym żeby moje życie było puste, chciałabym mieć takie życie żeby chcieć rano wstawać z łóżka . Nie planuję już go nie układam grafików i nie ustalam deadlinów . Kiedyś myślałam o tym że gdyby ktoś mógł mi powiedzieć jak będzie wyglądało moje życie , ale tak naprawdę nie żaden hotsztapler , tylko tak naprawdę , na 100% . To chciałabym wiedzieć , chciałabym znać swoją przyszłość , teraz myślę sobie że to całkiem przyjemne jak się nie wie :) A to jak będzie wyglądało zależy tylko i wyłącznie od tego jak się do tego przygotujemy. Można nie mieć studiów i wykształcenia jeżeli ma się żyłkę do interesów to daje nawet więcej. Można nie znać języka , jeżeli się szybko łapie to i tak się załapie podstawy. Można nikogo nie znać jeżeli jest się otwartym i łatwo nawiązuje się kontakty. Nie ma jednej drogi ale w takim razie skąd wiadomo że udało się wybrać tą właściwą? I kiedy wiadomo że za dużo się poświęca czasu na myślenie i życiu zamiast jego przeżywania?

mrsjones : :
kwi 18 2016 Bez tytułu
Komentarze: 0

Od powrotu z Mediolanu jedna rzecz nie daje mi spokoju . Cały czas tułcze mi się po głowie tytuł jednego z artukułów który jakis czas temu czytałam - "zaprojektuj się na nowo" . Tak jak kiedyś wierzono że chrzest daje nowe życie i zmazuje wszystkie grzechy , dlatego chrzty byłu już u dorosłych ludzi, kapłani przytrzymywali ich głowy pod wodą troche dłużej zeby po wynurzeniu mieli wrażenie rozpoczęcia zupełnie nowego życia. Jak osoba która uniknie wypadku pokiereszowania lub nawet śmierci. Później czuje że kazdy dzień jest jakby prezentem. Zaczyna je doceniać , czerpać z niego. Zaprojektuj się na nowo. To chyba jak takie nowe przebudzenie. Czy potrzeba takiego "podtopienia" ?Czy mozna postanowic sobie że bedzie się zupełnie kimś innym i tym kimś zostać? Czy te wszystkie lata przyzwyczajeń, doświadczeń , różnych znajomości które ukształtowały mnie jako człowieka nic nie znaczą jeśli postanowię sobie zostać kimś innym ? 

mrsjones : :