Komentarze: 2
Za każdym razem jak wychodzę z domu obsesyjnie zastanawiam sie jak wyglądam. Zastanawiam się co myśle sobie o mnie ludzie których mijam. Moja podświadomość podsuwa coraz to gorsze sugestie. Przez co często idę szybko, poważna, spieta i zestresowana . Chciałabym nie musieć zastanawiac się nad opinią innych i nie szukać potwierdzenia swoim atutów ani swojej kobiecości w ich oczach. Ostatnio natkęłam się na wywiad z jedną w Pań dośc odfitych kształtów. Mówiła o tym jaka czuje się szczęśliwa, ze dobrze czuje się ze swoim ciałem, że je akceptuje i sama ze sobą czuje się super komfortowo. Jednym słowem zadowolona z życia, seksowna kobieta , myśle sobie "brawo, nie jedna mogłaby się od Ciebie uczyć. Zbyt wiele niepewnych kobiet, nieszczęśliwych i niedoceniajacych siebie" i kiedy już tak siedziałam z usmiechem na ustach w duszy trochę zazdroszcząc bohaterce, chociaż tak naprawdę byłam pełna podziwu, zjechałam na dół strony i to co zobaczyłam przerazilo mnie . Fala hejtu, kąśliwe komentarze, które nie były w żadnym stopniu konstruktywną krytyką. Jad sączył sie z każdego słowa. Po co? tylko i wyłącznie żeby sprawić komuś przykrośc , zjechać i zgnoić . Czemu takie zachowanie staje się normą ? Czemu kobieta szczęśliwa i pewna siebie promuje otyłośc a nie zdrowe podejscie do siebie? lepiej obsesyjnie myśleć o swoim ciele? Lepiej się głodzić i ciągle widzieć siebie w krzywym zwierciadle? Nie potrafię pogodzić się z tym że tak traktuje się ludzi i wygłasza jakieś bzdurne i podłe teorie. Domyślam się że owa Pani o której był artykuł nie miała najmniejszej ochoty tego czytać i pewnie też tego nie uczyniła. A nawet gdyby pewnie nie za mocno by ją obeszło albo zareagowałaby śmiechem. Bo znajaąć swoją wartość nie bierze się do siebie takich kretynizmów. Ale obecne czasy kiedy w jednej gazecie masz artykuły o tym żeby kochać siebie a później dokładny jadłospis diety dzieki której w tydzieć schudniesz 5 kg, tak namieszały dziewczynom w głowach że nie wiedzą same czy kochać siebie czy żywić nienawiść do tej "grubej krowy" którą widza w lustrze. Ja zawsze byłam gruba, urodziłam się gruba i pomimo wielu drastycznych diet wielomiesięcznych kuracji nigdy nie udało mi się zejść do wymarzonej wagi a nawet jak trochę schudłam nie potrafiłam tego utrzymać . Czasami czuję do siebie nienawiść i brzydzę się tym co widzę w lustrze. Chciałabym to zmienić ale po latach różnych doświadczeń wiem że dopiero jak zaakceptuje się siebie można zacząć nad sobą pracować . A nawet jak już będę chuda jak patyk to i tak znajdą się ludzie którzy nie zostawią na mnie suchej nitki bo jestem za wysoka albo za niska, moze będę miała za duży nos albo zbyt szerokie albo za wąskie biodra, moze ubiorę się nie tak albo uczeszę . Dlatego tak bardzo chciałabym być jak ta kobieta z artyułu . Chciałabym na tyle kochać siebie żeby nie przejmować się tym ani trochę. Bo przecież nie ma ludzi idealnych .