Kurcze , to się dzieje naprawdę . A ja zamiast panicznego lęku czuję ... radość? podniecenie? jakbym nie mogła sie już doczekać tych zmian które mnie czekają. Dużo się zmieni, ale po dzisiejszym dniu wiem, ze to się moze udać . Wiem też że moja praca nad sobą przynosi efekty, odblokowałam się . To przyjemne uczucie - wiedzieć że się wie, że się umie. Ale jeszcze fajniejsze jest to ze kiedy kładę się wieczorem do łożka czuję spokój. Jakby ktoś się mnie zapytał jak do tego doszłam powiedziałabym że "za cholerę nie mam pojęcia" . Jasne że trochę się boję , ale to też trochę taki strach jak w wesołym miasteczku, jedziesz kolejką i wiszczysz w niebogłosy. Ale czy to oznacza że chcesz zrezygnować i uciec? Gdyby tak było to czemu biegniesz po kolejny bilet? Na swoje przejazdżki pierwszy bilet planuje kupić do końca marca. Później powoli kolejne . Nadal nie mogę uwierzyć że to wszystko czeka mnie. Tyle mowych rzeczy, miejsc , ludzi. Ale ze mną zawsze tak było kiedyś zaczełam malować obraz dla taty a później czekałam aż przyjdzie "wena" żeby go skończyć stał chyba z półtora roku ale go skończyłam. Plany na zmiany narodziły się dawno temu, nawet zaczełam je troszkę wprowadzać ale teraz stają się wkońcu realne , na tyle że chcę mówić o nich głośno. Przeprowadzka, nowe miasto, nowa praca, nowe obowiązki , nowe mieszkanie . Wszystko zupełnie nowe. No może nie wszystko, zostaję stara ja . Mam nadzieję przynajmniej bo właśnie sie polubiłam .