Mózg tak mi szumi i skwierczy że niebawem w powietrzu zacznie się unosić zapach bekonu ;) Zresztą to jak bardzo coś nie daje mi spokoju i zmusza do myślenia widać od razu, miesiąc nie mogłam się zebrać żeby cokolwiek napisać a teraz o proszę ! druga notka w ciągu jednego dnia. Wyrobiłam sobie taki nawyk i ciągnie się to od czasów gimnazjum , przelewania myśli, uczuć, pragnień, bolączek, rozterek i planów na papier. Później doszło jeszcze dokładne rozpisywanie harmonogramu działania i gdzieś przewalając papiery natknęłam się na jedną z takich list "plany długoterminowe" ze smutkiem musiałam stwierdzić że plany obecne od tych spisanych dwa lata temu w ogóle się nie zmieniły, co znaczy że przez dwa lata nie ruszyłam się z miejsca. Smutne? Makabryczne wręcz. Ja widziałam że jakoś mi ten czas ucieka ale żeby przez dwa lata NIC nie zrobić ze sobą to już jest tragedia. Jak to się mówi nic się nie dzieje bez przyczyny. A fakt że artykuł o zmianach tłukłmi się po głowie świadczy o tym że nawet moja podświadomość uważa że to już szczyt szczytów i trzeba się nieco ogarnąć . Tak wiec ogarniamy się!!!! Obiecuję to sobie już od dawna , robię krok do przodu i z tej radości chyba coś spycha mnie dwa kroki do tyłu. Znalazłam moje małe źródło inspiracji. A że jestem wzrokowcem , a już całkiem najlepiej zapamiętuje jak coś sobie zapiszę to muszę zapisać :) Przede wszystkim trzeba trochę rozruszać swój mózg i język żeby to zrobić najlepiej i najłatwiej zacząć się uczyć języków - moją bolączką jest angielski, niby go umiem i jestem w stanie się z ludźmi porozumieć ale chciałabym być go pewna żeby moje rozmowy stały się swobodniejsze i żebym nie musiała się zastanawiać czy aby na pewno dobrze mówię czy może znów jaką gafę strzeliłam, więc angielski z obowiązku . A dla przyjemności - włoski. Dobrze by mi zrobiło gdybym pomieszkała parę miesięcy za granicą, tam popracowała a jakie inne państwo jest do tego lepsze niż Włochy? ;)
Kolejna sprawa - jak już się umie języki to dobrze z nich korzystać - ważne jest żeby poznawać jak najwięcej ludzi, chodzi o nawiązywanie znajomości i pewną otwartość , żeby się nie spinać jak już ktoś się pojawi w pobliżu tylko z uśmiechem na ustach , zagadać , porozmawiać bo takie nawyki wchodzą w krew pomagają w pracy i w kontaktach biznesowych- przynajmniej tak twierdzi moje źródło inspiracji ;)
I moja największa bolączka - prawko . Muszę je w końcu zrobić. Dziś z mojego "pudełka z niespodzianką" wyciągnęłam karteczkę z wyzwaniem " zastanów się czego nie lubisz robić i zrób to - przełam się" . Zaczęłam się zastanawiać jaką decyzje najdłużej odwlekam i czego się boję i odpowiedź była bliżej niż się wydawało ;) więc jutro idę zapisać się na jazdy i zapłacić za egzamin teoretyczny na prawko.
No i trzeba by też trochę zrzucić. Jednak jak się odchudzałam i waga spała to pewność siebie wzrastała a to przecież o to chodzi żeby dobrze czuć się w swojej skórze.
Trochę tak się czuję jak sportowiec- biegacz kiedy , ustawia się na linii startu, przyjmuje pozycję , unosi głowię żeby spojrzeć na kierunek w którym będzie biegł być może widać już nawet cel . Zamyka oczy i stara się uspokoić oddech , serce mocno bije . Nie powinno być stresu bo długo i solidnie się przygotowywał ale serce bije mocno i szybko. Nagle wszystko zwalnia , nie słychać już tego szumu rozmów na trybunach , jesteś tylko Ty i twój cel i w tym momencie pada strzał - sygnał do startu i nie ma już żydach wątpliwości, wiesz co masz robić i wiesz że musisz dać z siebie wszystko, bo to twój czas.