Najnowsze wpisy, strona 12


paź 29 2015 (po)waga
Komentarze: 1

Miałam coś ze sobą zrobić , miałam zmienić swoje życie miałam walczyc ze swoimi słabościami a ja zasłaniam się filozofią małych kroczków żeby finalnie nie robić nic? Jestem zła na siebie , wiem że to nie jest łatwe ale do cholery jasnej trzeba prezcież ruszyć tyłek i coś ze sobą zrobić. Po później co? Do młodości nie idzie , rodzice już żartują sobie o mnie "stara panna". A moze mają rację ? Sama nie wiem co robię ze swoim życiem i dlaczego nic z nim nie robię ... Cały czas zachowuję się jakby to książę na białym rumaku miał mnie odnaleźć niespodziewanie i do tego poewnego obudzię się jak gdyby nigdy nic pewnego poranka pełna blasku i chwały - szczupła i z ogromnymi sukcesami na koncie nie kiwnąwszy wcześniej nawet palcem żeby zrobić choć jeden pełny trening Mel B. To jakiś absurd przecież . Przecież nie jestem głupia . Test na inteligencję to potwierdza, a jednk zachowuję się jakbym nie miała piątej klepki . Czy to mój system obronny ? Takie błedne koło ma mnie przed czymś bronic? Jak nie zrobię czegoś to nie wyprowadzę sie z domu , nie schudnę , nie poznam nikogo, nie będę musiała ryzykować nikt mnie nie zrani , tak? Sama już nie wiem moja podswiadomość jest ostro pieprznięta , mieszkamy w tym samym ciele, dzielimy te same organy mamy wspólny mózg jesteśmy jedna osobą a ja za cholerę nie potrafie jej zrozumieć co oznacza że nie rozumiem siebie! Nie rozumiem jakie mechanizmy i pokręcone scieżki umysłu rządzą moim życiem. Nie rozumiem czemu boję się , a moze nie tyle boję , bo strach się przecież rozumie jest to całkowicie racjonalne uczucie. Często ma różne przyczyny, podłoże i takie tam, Nie rozumiem swoich bezsensownych leków. Ba! ja nawet nie zdaje często sobie sprawy z tego ze one gdzieś tam istnieją!!!! Prowadzę sobie swoje bezpieczne życie, bardzo nudne i leniwe , pełne stagnacji i rozczarowań bo nie niesie ze sobą żadnego ryzyka.  Prezcież ryzyko nie jest złe.... Przecież w trudnych sytuacjach człowiek się sprawdza, przecież kiedyś muszę zacząć żyć. Więc czemu nie teraz ? Czemu nie dziś? Czemu nie teraz?

mrsjones : :
paź 27 2015 Pozory
Komentarze: 0

Ja, komputer i więcej nic , dosłownie nic gapię się tępo na otwrte okienka programu i nic nie przychodzi mi do głowy oprócz stwierdzenia że projekt nad którym siedzę kolejny dzień wygląda jak gówno. Wizja była przednia - migrenowa , na spotkaniu myślałam że mózg eksploduje mi przez uszy, ale rozwinięcie go nie jest takie łatwe. Choć wydaje się o ironio banalnie proste . Tylko jak?

Ale rzucam to , zamykam komputer , biorę dwa głębokie oddechy i już wiem co powinnam zrobić. Na zewnątrz trochę chłodno, ale słonecznie. Idąc chodnikiem zastanawiałam się czy to już nie ostatnie pomruki dobrej aury. Powietrze jest rzeźkie, przy każdym wydechu pojawia się biała chmurka, niebo maluje się tysiącami barw , podobnie jak szeroki chodnik przy wysokich klonach i kasztnanach. I nagle do mnie dotarło - jest jesień , zimna, ponura , pełna chandry jesień. Cała pustka w mojej głowie nagle znikła tak jakby samo określenie pory roku uwolniło mnie od jesiennych przesileń, smutków i blokad. Znów wiedziałam co muszę robić i czym powinnam się cieszyć. Teraźniejszość. Najpierw tkwiłam w przeszłości kurczowo trzymajac się dobrych czasów studiów itp., później wyczekiwałam świetlanej przeszłości majac nadzieję że wszystkie trudy dojścia do niej jakoś same miną jak mrugniecie oka. Zapomniałam o dniu dzisiejszym. Czy tak można ? Przecież ten dzień był kiedyś przyszłością a jutro już będzie przeszłością , zupełnie rozmył się w tej zawierusze. Może zamiast tyle myślec i się zastanawiać poraz zacząć coś robić ? Niby przez myślenie lepiej rozumiem co się ze mną dzieje ale czy lepiej rozumieć siebie w każdej sekundzie niż żyć każdą sekundą? Nie chcę żałować tego czasu . Okres ochronny już minął , czas otworzyć oczy.

mrsjones : :
paź 27 2015 Bez tytułu
Komentarze: 0

 To chyba zawsze tak jest że w pewnym momencie pojawiają się wątpliwości, nie zastanawiam się bynajmniej nad tym czy dobrze robię tylko czy dam radę. Poprzeczkę postawiłam sobie bardzo wysoko a zmierzam do niej dość powoli. Co się dzieje ? przecież przemyślałam tą decyzję. Nie skakałam pod wpływem chwili. To wydawał się ten czas? Więc co poszło nie tak? Czy ja po prostu jestem sabotażystką ? Czego się boję ? I dlaczego torpeduję wszelkie swoje próby ?

mrsjones : :
paź 26 2015 Konsekwencja
Komentarze: 0

 Powiedziało się "A" trzeba też powiedzieć "k" . Wczoraj zaczęłam wielkie porządki w mojej głowie i wokół mnie. Dziś trzeba kontynuować zmiany. Po przejrzeniu i przyjrzeniu się wielu znajomościom musiałam w końcu przyznać że nie ma żadnej nici porozumienia ani nawet chęci żeby coś takiego budować. Także niektórym trzeba było podziękować. Przy każdym nowym okienku pojawiało się wiele pytań chyba nawet zbyt wiele. Zastanawiałam się nad tym co ludzie powiedzą albo czy to w porządku i takie tam , nie lubię sprawiać ludziom przykrości i w większości przypadków zgadzałam się np. tak oczywiście że ci pomogę, oczywiście że to zrobię , nie miałam z Tobą kontaktu przez 10 lat ale przyjmę Cię do znajomych. Takie błędne koło. Żeby cały czas się w tym nie kręcić potrzebowałam trochę szczerości i to z samą sobą. Przydała się również zdrowa dawka egoizmu, czas przestać stawiać cudze interesy ponad własnymi. Dlatego ja mam być mniej ważna niż ktoś inny i to we własnych oczach i własnym mniemaniu. O nie!  Tego już trochę za wiele , ale kiedy zrzucony balast przybrał liczbę trzy cyfrową poczułam ulgę. Zaczęłam naprawdę zaczęłam walczyć o siebie. Zaczęłam co prawda bardzo małymi kroczkami ale im większe kroki stawiasz tym większe prawdopodobieństwo ze nogi ci się po prostu rozjadą i trzaśniesz dupą o ziemię. 

mrsjones : :
paź 25 2015 kolejne słowo na "a"
Komentarze: 0

 Dość mocno pociągnął mnie ten nowy początek. Widzę coraz większą potrzebę zmian jak również różnorakich płaszczyzn moijego życia ich potrzebujących. Niektóre z nich będą drastyczne, inne będą potrzebowały wiele samozaparcia, jeszcze inne przerażają mnie ale są też takie które wisza mi nad głową od dłuższego czasu. Jak to się mówi nie próbuj nic robić to nic się nie wydarzy. Niby tak ale jaki taka stagnacja ma sens ? Człowiek się nie rozwija nie poznaje nowych rzeczy cały czas robi to samo tak takby odbijał się od ścian. Kolejnym etapem jest "akceptacja" . Widzę co mnie otacza wiem jak do tego doszło, wiem z czym wiąże się zerwanie ze starymi przyzwyczajeniami i jestem na to gotowa. Gotowa na nowy porządek. I to dokładnie na porządek - pozbycie się rzeczy , ludzi , miejsc którzy ciągną mnie w dół lub nie pozwalają iśc do przodu jak również akceptacja tego że niektóre z nich bezpowrotnie straciłam. Ale kiedyś był moment kiedy je zyskałam więc czy to nie oznacza że jeszcze coś dobrego czeka na mnie może jutro a może za rok? Cały czas patrzę w tył zastanawiam się, rozpamietuję i boję się stanąć na własne nogi . czy to źle ? A co jest dobrego w ciągłym leku i życiu przeszłością ? Nic. Więc tak - to jest złe. Ale dobre jest to że widzi się problem i chce się z nim coś robić bo to prezcież już połowa sukcesu. Także chyba niedługo będzie z górki tak?  

mrsjones : :