Komentarze: 0
Jak to jest że nigdy nie starcza dnia? Nawet gdyby doba trwała 48 godzin to i tak było by za mało. Za mało... Taki jakiś obłęd bo przecież nie chce się ciagle gonić i w piątek na wieczór uświadamiac sobie że cały tydzień zleciał jak z bicza strzelił. Ale jeżeli przestaje się gonić , to gdzieś z tyłu głowy jakiś irytujący i ale mający sporo racji głosik przypomnia że coś właśnie ucieka z pod nosa. Jeżeli chce się coś mieć to trzeba coś poświęcić i coś stracić , bo jeżeli się tego nie zrobi to za wiele się nie ma później. Jestem obecnie w takiej sytuacji że nie mogę powiedzieć "wolę być biedna z Tobą" bo nie ma nikogo komu mogłabym to powiedzieć , a są marzenia i plany które zakładają że w końcu nabiore rozpędu żeby je w końcu złapać i przestać gonić , a zacząć iść równym rytmem, powoli ale przed siebie. Prawda jest taka, ze juz sie wyszalałam i zaczynam marzyć o kawałku miejsca dla siebie, takiego swojego - całkiem swojego. Czy to źle mieć "bezpieczne" marzenia ? Lubię cieszyć się z drobnostek, co nie wyklucza wielkich marzeń. A może trzeba przestać marzyć przyziemnie żeby zacząć latać?